Trwa proces przed krośnieńskim sądem w sprawie śmierci Sławomira B. Oskarżeni to 45-letni Waldemar F. i 42-letni Tomasz B. Według prokuratury, to oni są odpowiedzialni za śmierć mężczyzny.
Waldemar F. jest oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który skutkował śmiercią oraz o nieudzielenie pomocy. Grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia. Tomasz B. natomiast odpowiada za nieudzielenie pomocy nieprzytomnemu i znajdującemu się w stanie zagrożenia życia bratu. Czyn ten jest zagrożony karą do 3 lat pozbawienia wolności.
Do tragedii doszło w grudniu 2020 roku. Waldemar F. miał uderzyć Sławomira B. w klatkę piersiową, w wyniku czego ten uderzył głową w metalową futrynę drzwi i osunął się na podłogę. Mężczyzna leżał nieprzytomny z głową opartą o ścianę i brodą dociśniętą do klatki piersiowej. Zdaniem biegłego, który przeprowadzał sekcję zwłok, spowodowało to uduszenie mężczyzny.
Tomasz B. był w mieszkaniu, ale nie zareagował na to, co się stało. Dopiero następnego dnia zadzwonił po służby ratunkowe. Zarówno oskarżeni, jak i ofiara, byli pijani w dniu tragedii.
Podczas rozprawy sąd zapoznał się m.in. z opiniami biegłych na temat przyczyn zgonu Sławomira B. Ich zdanie było rozbieżne, dlatego zlecono opinię zespołowi z instytutu ekspertyz sądowych Collegium Medicum UJ. Według eksperta z Krakowa obrażenia głowy u Tomasz B. nie powstały od uderzenia o ścianę, czy framugę. Uznał, że rana powstała na skutek upadku, ale nie da się ustalić, czy mężczyzna upadł sam, czy został pchnięty, bądź uderzony.
Dlaczego proces wciąż się nie zakończył?
Rozprawa miała zakończyć się już 20 grudnia, jednak sąd zdecydował się przesłuchać jeszcze jedną osobę – sąsiadkę zmarłego mężczyzny. Kobieta ta miała nagranie ze swojej kamery, jak tłumaczyła zamontowała ją z powodów związanych z aktami wandalizmu.
W sądzie stwierdzono, że policjanci odwiedzili kobietę trzykrotnie w związku z nagraniami z jej kamery. Dzień po ujawnieniu zwłok, funkcjonariusze przybyli wieczorem i zapytali o możliwość udostępnienia nagrań oraz sprawdzili, czy istnieje możliwość skopiowania ich treści. Według zeznań kobiety, następnego dnia policjanci ponownie się zjawili, by skopiować nagranie, ale nie było ona wówczas obecna. Wieczorem tego samego dnia odwiedzili ją ponownie, jednak nie został określony cel ich wizyty. Kobieta zgodziła się udostępnić im swoją kamerę po raz kolejny.
Na podstawie zapisu z kamery funkcjonariusze sporządzili opis, jednakże nagrania jeszcze nie zostały uwzględnione w aktach.
Jakie są dalsze kroki sądu?
Sąd podjął decyzję o zwróceniu się do Komendy Miejskiej Policji w Krośnie o informację na temat nagrania z kamery. Jeśli nagranie znajduje się w posiadaniu KMP w Krośnie, sąd oczekuje jego dostarczenia. Natomiast, jeśli nagranie nie zostało zabezpieczone lub uległo zniszczeniu, sąd wymaga wyjaśnień, dlaczego tak się stało i kiedy dokładnie miało to miejsce.
Komenda Miejska Policji ma siedem dni na udzielenie odpowiedzi na postawione pytania. Kolejna rozprawa w tej sprawie została zaplanowana na początek kwietnia.